Farmacja: To nie jest prawo dla pacjenta

W piątek opublikowaliśmy fragmenty raportu Transparenty International (TI), które nie zostawia suchej nitki na proponowanych zmianach w prawie farmaceutycznym. Przepisy są korupcjogenne, sprzeczne z obowiązującym prawem i – co chyba najważniejsze – zamiast chronić pacjentów w istocie działa na ich niekorzyść.

Pod dyktando
TI zrecenzowała trzy projekty: tzw. dużej nowelizacji, nad którą Sejm kończy już prace oraz tzw. małej nowelizacji i noweli ustawy o świadczeniach zdrowotnych, które znajdują się jeszcze w uzgodnieniach międzyresortowych.

Wątpliwości budzi już sam tryb prac nad zapisem z „dużej noweli” wprowadzającym zakaz reklamy aptek – bez konsultacji i oceny zainteresowanych stron. Małgorzata Stryjska (PiS), poseł-sprawozdawca tzw. dużej noweli prawa farmaceutycznego, zaprzecza.

– Pracom nad ustawą towarzyszy pełna transparentność. Propozycja odnośnie zakazu reklamy aptek była konsultowana w ramach konsultacji społecznych podczas prac komisji. Rozesłaliśmy 120 zaproszeń do środowisk zainteresowanych tym zagadnieniem – tłumaczy posłanka.

Pytanie jednak, czy wszystkie opinie były brane pod uwagę. TI ma wątpliwości. Uważa, bowiem, że w proponowanych zapisach wyczuwa się, jakby pisane były pod czyjeś dyktando. Czyje? Zobaczmy, co TI mówi o pomyśle zakazu reklamy aptek: „Trudno znaleźć jakiekolwiek inne uzasadnienie proponowanego zapisu, jak tylko ochrona interesu ekonomicznego grupy właścicieli aptek”.

Absurdalne uzasadnienie
O tym, jak daleko projektodawcy rozminęli się z celem, świadczy fakt, że to Federacji Pacjentów Polskich zawiadomiła Transparency International o dziwnych zapisach w szykowanych nowelach.

– Zakaz reklamy ogranicza prawo do informacji pacjenta. Nakaz stosowania jednej marży przez aptekarzy i hurtowników spowoduje wzrost cen leków. Reglamentowanie liczby aptek ogranicza dostępność leków. Pytam, gdzie tu jest interes pacjenta? – mówi Stanisław Maćkowiak, prezes Federacji Pacjentów Polskich.

Interes zatracił się podczas prac parlamentarnych. Posłowie usunęli z przedłożenia rządowego zapis umożliwiający sprzedaż leków bez recepty za pośrednictwem Internetu.

– I to mimo tego że ceny oferowane przez wirtualne apteki są od 10 do 30 proc. niższe niż w tradycyjnych aptekach – mówi prezes Maćkowiak.

W przedłożeniu był tylko zakaz reklamy leków refundowanych, posłowie zamienili go na zakaz reklamy aptek w ogóle.

„Jako uzasadnienie do takiego przepisu wnioskodawcy podali konieczność wprowadzenia zakazu reklamy leków refundowanych. Jest to uzasadnienie absurdalne, jako że oba zakazy w żadnym stopniu się nie pokrywają” – stwierdza TI.

– Na posiedzenia komisji zdrowia przychodzili przedstawiciele Izby Aptekarskiej. Ze zdziwieniem patrzyłam, jak z pełną aprobatą przyjęli propozycję wprowadzenia zakazu reklamy. Przecież ten zapis uderza bezpośrednio w nich – mówi Ewa Kopacz, przewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia z ramienia PO.

Andrzej Wróbel, prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej, zwolennik wprowadzenia zakazu reklamy i innych rozwiązań ograniczających konkurencję na rynku, jest innego zdania.

– Działamy w bardzo specyficznej branży. Nie jesteśmy handlowcami, lecz wykonujemy zawód zaufania publicznego. Zasady wolnego rynku dotyczą nas w związku z tym w ograniczony sposób – komentuje.

Autor: Eugeniusz Twaróg
Puls Biznesu
Kijowska 1
03-738 Warszawa
tel. (022) 333 99 77

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *