Odmrożenie policzków u dziecka: czym skutkuje w wieku dojrzałym

Są dzieci, którym żadna pogoda nie jest straszna. Nie przeziębiają się, a ich skóra doskonale znosi fatalne warunki atmosferyczne. Jedne mamy nie nadążają z testowaniem kremów na wiatr, mróz i niepogodę, inne wraz z pierwszymi przygruntowymi przymrozkami odkrywają składzik przedatowanych kremów, których nie zdążyły użyć. Ba, nawet napocząć…

Na złość babci odmrożę sobie uszy

Skóra dziecka jest dużo delikatniejsza od skóry osoby dorosłej. Dopiero w okolicach trzeciego roku życia osiąga taki stan dojrzałości i odporności na warunki pogodowe, że dziecku nie grozi zbyt gwałtowne przesuszenie albo odmrożenie. Zbyt gwałtowne, czyli niemal natychmiastowe. Każdy kontakt z mroźnym powietrzem, o wietrze nie wspominając, kończy się powstaniem na policzkach purpurowych plam, które pieką i mają wyższą temperaturę niż reszta ciała. To bardzo ważne, żeby do takich powierzchniowych odmrożeń nie dopuścić! Dlaczego? Popatrzcie na swoje dłonie. Czy wraz z pojawieniem się pierwszych chłodów – nie: mrozów, zwykłych chłodnych dni – robią się czerwone, piekące, podrażnione, jakbyście byli pracownikami fizycznymi, których pracodawca oszczędza na rękawicach ochronnych? To efekt takich właśnie odmrożeń powierzchniowych (a często także głębszych) sprzed wielu lat. Z tych lat szczenięcych, kiedy rodzice na próżno prosili, żebyście założyli rękawiczki, czapkę, szalik… Zawsze było wam ciepło! Miało prawo być; przemiana materii u dzieci jest inna, niż u dorosłych i dzieciom rzeczywiście jest cieplej, co nie oznacza, że ich skóra nie zareaguje na mroźne powietrze. Zareaguje oczywiście, ale skutki tej reakcji mogą pojawić się odroczone w czasie. Jeśli stosowną ilość razy – nie wiem, ile: każdy z nas ma, jak wspomniałam, inną tolerancję na niekorzystne warunki atmosferyczne – dziecko wyjdzie na dwór bez rękawiczek, kiedy dorośnie cierpieć będzie z powodu wydelikaconej skóry, gdy tylko zacznie się jesienny chłód.

Wydaje się więc, że radość z powodu odkrycia składziku przedatowanych kremów jest przedwczesna. Fakt, że skóra naszego malucha nie wydaje się reagować negatywnie na złą pogodę, nie oznacza jeszcze, że warunki atmosferyczne nie mają nań żadnego wpływu. Zwróćcie też uwagę, że o ile przemarznięte w dzieciństwie dłonie łatwo dorosłemu ukryć w modnych rękawiczkach, o tyle odmrożenia policzków u dziecka skutkują zaczerwienieniem, które i w dzieciństwie, i później ukryć trudno. Jeśli do odmrożeń dochodzą inne kłopoty ze skórą, np. trądzik, przebarwienia czy pękające naczynka, może dojść do sytuacji, że zaniedbania z dzieciństwa skutkują w dorosłym życiu koniecznością używania całej baterii kosmetyków – głównie maskujących problem fluidów.

odmrozenie-policzkow-na-dworze

Nieszczęścia chodzą… stadami

Dodatkowym obciążeniem dziecięcej skóry może być też używanie nieodpowiednich preparatów do prania. Proszki do prania nie zawsze dobrze się wypłukują i mogą skórę podrażniać. Znacznie lepsze wydają się płyny i żele do prania dziecięcych ubranek (np. Lovela płyn do prania), które wypłukują się idealnie i zostawiają na odzieży miły nieinwazyjny zapach. Im więcej czynników drażniących zadziała na dziecięcą skórę, tym większe problemy dermatologiczne pojawią się u dorosłego. Oprócz warunków atmosferycznych oraz preparatów piorących, do czynników szkodliwych dla skóry zaliczyć należy przesuszone powietrze. Sezon grzewczy rozpoczynamy zwykle w połowie października i trwa on niemal do kwietnia. Powietrze w mieszkaniach jest suche, a nie wszyscy pamiętają, żeby używać nawilżaczy powietrza. Wystarczy zwykły pojemnik z wodą zawieszony na kaloryferze, choć lepszy będzie elektryczny nawilżacz parowy. Kolejna sprawa to spożywanie zalecanej ilości płynów. Latem pijemy na potęgę, bo jest upał. Zimą rozgrzewamy się zupą albo herbatą z miodem, ale wody pijemy mało. Skóra wzięta w dwa ognie nie daje rady! Suche powietrze z zewnątrz i brak nawilżenia od wewnątrz sprawiają, że skóra staje się podatniejsza na podrażnienia. Podrażniona – swędzi. Konia z rzędem temu, kto powstrzyma malucha przed drapaniem, które dodatkowo uszkadza naskórek, co może prowadzić do zakażeń, np. grzybiczych.

Wydaje się więc, że euforia naszych babć związana z faktem, iż tak pięknie się zróżowiliśmy na mrozie niekoniecznie była reakcją adekwatną do sytuacji. Dziś, mądrzejsze o lata doświadczeń i bogatsze w wiedzę, możemy uchronić nasze córki, a zwłaszcza synów – to chłopcom zawsze przypisuje się większą odporność, w tym odporność skóry – przed przykrymi konsekwencjami odmrożenia policzków czy dłoni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *