Szczepienie przeciw grypie: w skórę wystarczy mniej

 

Jako najważniejsza bariera dzieląca wnętrze organizmu od świata zewnętrznego, skóra jest pełna białych ciałek krwi, które "prezentują" pozostałym elementom układu odpornościowego obce organizmowi białka – na przykład tworzące otoczkę wirusa.

Pobudza to reakcję immunologiczną zapamiętywaną przez organizm na wypadek kolejnego kontaktu z obcym czynnikiem. Z tego powodu skóra jest idealnym miejscem do uodparniania.

Skóra może jednak pomieścić o wiele mniej płynów niż mięśnie. Dlatego już w latach 70. zadecydowano, że maksymalną ochronę przed grypą zapewni głębokie, domięśniowe podanie 0,5 ml szczepionki.

Okazuje się jednak, że inne techniki szczepienia mogą być nie mniej skuteczne. Tak wynika z dwóch najnowszych badań, w których porównano standardowe techniki szczepienia przeciw grypie z zabiegiem, w którym ułamek tradycyjnej dawki wszczepiono do skóry. Taką technikę wykorzystuje się w szczepieniu przeciw gruźlicy.

Nową, śródskórną szczepionkę przeciw grypie (opracowywaną przez GlaxoSmithKline) badał Robert Belshe z Saint Louis University (USA). Dostarcza ona organizmowi 40 proc. dawki białek grypowych, jakie podaje się w standardowej szczepionce domięśniowej.

Jednocześnie Richard Kenny z firmy produkującej szczepionki w Gaithersberg (USA) porównał różne objętości (m.in. jedną piątą dawki tradycyjnej) i różne sposoby podawania standardowej szczepionki.

W obu badaniach obie techniki wywołały w organizmach badanych podobny poziom przeciwciał przeciwko grypie. Dający odporność ich poziom uzyskał też jednakowy procent badanych.

Anthony Fauci, kierownik National Institute for Allergy and Infectious Disease w USA ocenił, że technika "jest bardzo obiecująca jeśli chodzi o zmiany i poprawę obecnych strategii szczepień".

Gdyby wcześniej dokonano tego odkrycia, to w USA można byłoby uniknąć problemów z produkcją szczepionki, z powodu których doszło do skurczenia się zapasów tego środka do około połowy potrzebnej ilości.

Odkrycie zostanie wykorzystane przy przyszłych pandemiach grypy. Szczegóły w piśmie "New England Journal of Medicine".

Źródło: (PAP)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *