Nie traktuj jej jak wroga, którego trzeba od razu zwalczyć. Gorączka jest naturalną reakcją obronną organizmu na pojawienie się bakterii i wirusów. Im wyższa temperatura, tym wolniej się rozmnażają, zaś układ odpornościowy skuteczniej pracuje, wytwarzając więcej przeciwciał. Warto wiedzieć, że temperatura wyższa od normy nawet o dwa stopnie nie musi od razu oznaczać ciężkiej choroby – normalna ciepłota ciała dziecka waha się w ciągu doby od 36,3 do 37,2°C.

Co pokazuje termometr:
37,3-38°C – stan podgorączkowy. Może go wywołać nawet banalne przeziębienie. Nie wymaga wzywania lekarza od razu ani podawania leków obniżających gorączkę. Jeśli do czwartego dnia temperatura nie spadnie, skontaktuj się z pediatrą.

Rada: traktuj dziecko tak jak przy lekkiej infekcji, podawaj dużo płynów do picia, zadbaj o jego odpoczynek i pozostaw w domu.

38,1-39°C – gorączka umiarkowana. Jeśli nie występują inne objawy, np. ból gardła, czy brzuszka, poczekaj z wizytą u pediatry nawet dwa, trzy dni. Pozwól "wykluć" się chorobie. Bardzo prawdopodobne, że dziecko przez ten czas samo ją zwalczy.

Rada: podawaj dziecku dużo napojów, bo teraz intensywnie się poci. Jest to wbrew pozorom dobry objaw, ponieważ w ten sposób organizm się ochładza – ale istnieje niebezpieczeństwo odwodnienia. Chroń też dziecko przed przegrzaniem (załóż mu cienką piżamkę, przykryj lekką kołdrą). Podaj paracetamol np. Panadol w syropie, Efferalgan w czopkach. Dziecko powinno dostawać lek co cztery godziny, dopóki temperatura się nie obniży. Dawkowanie podane jest na ulotce.

Powyżej 39,1°C gorączka wysoka. Infekcja rozwija się na tyle gwałtownie, że domowe sposoby mogą okazać się nieskuteczne. Szybko więc wezwij lekarza.

Rada: podaj dziecku lek przeciwgorączkowy. Jeśli nie zadziała do przybycia pediatry, zastosuj ochładzające kompresy: zmoczone ręczniczki przyłóż na kilkanaście minut na czoło i brzuszek; można również na kark, natomiast omijaj klatkę piersiową. Nigdy nie zanurzaj chorego malucha w zimnej wodzie. Gdy dziecko bardzo się poci, wytrzyj je i przebierz.

Źródło: Claudia nr 12/2004

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *