"Dzięki takiemu badaniu można sprawdzić, jak w naszym mózgu przetwarzane są bodźce o charakterze emocjonalnym" – wyjaśnia doc. Andrzej Urbanik, szef Zakładu Radiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Badanie takie przeprowadza się techniką fMRI, czyli funkcjonalnego obrazowania mózgu w magnetycznym rezonansie, a obserwacji można dokonywać na ekranie podłączonego do aparatu komputera.

MIŁOŚĆ POWODUJE ZMIANY W PSYCHICE
"Emocje związane ze stanem zakochania powodują wyraźne zmiany w naszej psychice" – tłumaczą psychiatrzy. Ludzie zakochani na zabój zaniedbują pracę i naukę, ponieważ cała ich uwaga koncentruje się na jednym obiekcie.

Ale choć mawia się wtedy: "zwariował na jej/jego punkcie", "oszalał z miłości", to tego typu szaleństwo zwykle nie ma nic wspólnego z chorobą psychiczną (psychozą).

Gorzej, jeśli miłość jest nieszczęśliwa. "Poważny uczuciowy uraz może spowodować nawet takie zaburzenia psychiczne, jak depresja z urojeniami i myślami samobójczymi lub zespół natręctw" – podkreśla doc. Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

KIEDY MÓZG ŚWIECI NA CZERWONO
Co oznacza świecenie na czerwono niektórych obszarów mózgu podczas badania fMRI?

Jak tłumaczy Urbanik, w takich "czerwonych" miejscach intensywniej niż normalnie pracują neurony. Dzieje się tak dlatego, że pod wpływem emocji dopływa do nich więcej niż zwykle krwi z wysoką zawartością tlenu.

Oznacza to automatycznie większą ilość w tych miejscach hemoglobiny z wysoką zawartością tlenu. Ma ona inne właściwości magnetyczne niż hemoglobina gorzej utlenowana – zaburza jednorodność pola magnetycznego w danym obszarze. Dlatego w rezonansie magnetycznym można te zmiany zobaczyć zakodowane jako barwy. A barwa czerwona oznacza proces najintensywniejszy.

Co ciekawe, u mężczyzny na widok atrakcyjnej kobiety świecą płaty potyliczne w tylnej części głowy, a u kobiety obserwującej atrakcyjnego dla niej mężczyznę – lewy płat skroniowy, leżący powyżej ucha.

MĘŻCZYZNA OGLĄDA, KOBIETA ROZWAŻA
Zlokalizowanie najaktywniejszych miejsc w mózgu podczas obserwacji obiektu miłości dostarcza dalszej wiedzy na temat tego, co się dzieje w umyśle człowieka w pierwszych sekundach obserwowania obiektu westchnień.

Okazuje się, że zauroczony kobietą mężczyzna "zamienia się we wzrok" i koncentruje się na obserwacji wyglądu kobiety.

Tymczasem kobieta, patrząc na pociągającego ją mężczyznę zastanawia się: "czy wypada mi z nim flirtować", "czy nie spotkałam czasem kiedyś kogoś podobnego", "czy jego cechy mi odpowiadają", "czy wydają mi się pozytywne"…

"Różnice te biorą się stąd, że płat potyliczny odpowiedzialny jest za wzrok i uwagę, natomiast płat skroniowy – za pamięć i przetwarzanie emocji w kontekście norm społecznych ("czy mi wolno")" – tłumaczy Urbanik.

DLACZEGO SZALEJEMY Z MIŁOŚCI
Już od dość dawna wiadomo, że nastrój euforii u zakochanych daje się wytłumaczyć m.in. poziomem "hormonów szczęścia" – endorfin, serotoniny i dopaminy. Te dwie ostatnie substancje (neuroprzekaźniki, czyli substancje chemiczne przenoszące sygnały między komórkami nerwowymi) odpowiadają za to, że kiedy jesteśmy zakochani nie sypiamy, mamy problemy z koncentracją, popadamy w zmienne nastroje.

U zakochanych ulega wahaniom poziom serotoniny, która w mózgu wpływa na nastrój, sen, potrzeby seksualne i apetyt. Gdy jej poziom jest wysoki, pojawia się uczucie euforii, śpimy spokojnie, jemy z apetytem. Gdy poziom spada, dochodzi do obniżenia nastroju (stanów depresyjnych), pojawiają się kłopoty ze snem, znika apetyt, nie odczuwamy potrzeb seksualnych, nie doświadczamy satysfakcji seksualnej.

Jeśli natomiast niedobór serotoniny zbiegnie się z nadmiarem dopaminy regulującej emocje, nastroje mogą ulegać przesadnemu nasileniu. Wtedy pojawia się huśtawka nastrojów – na przemian przygnębienie i zadowolenie, obsesyjne myśli.

SKĄD SIĘ BIORĄ KLAPKI NA OCZACH
"Zakochani funkcjonują jakby w innym wymiarze" – mówi doc. Heitzman. – "Nie stać ich na aktywność psychiczną, która czyni ludzi krytycznymi wobec siebie i świadomymi swojego zachowania. Człowiek zakochany przestaje zwracać uwagę na konwenanse, zachowuje się nieodpowiedzialnie. Ma w nosie to, co pomyśli o nim przełożony w pracy, ważne, co pomyśli wybranek/wybranka. A myślenie o ukochanej osobie daje mu poczucie szczęścia, błogostan porównywalny do narkotycznego transu".

Problem zaczyna się wtedy, gdy miłość jest wyraźnie nieodwzajemniona lub gdy partner wprawdzie deklaruje, że kocha, ale jego zachowanie wcale na to nie wskazuje. Dla "szaleńczo" zakochanego brak wzajemności to dramat.

"Uraz psychiczny związany z zawodem miłosnym może być tak samo silny, jak uraz spowodowany gwałtem lub śmiercią bliskiej osoby" – mówi psychiatra. Jak tłumaczy, przeżycie zawodu miłosnego oznacza uświadomienie sobie sprzeczności między naszymi wyobrażeniami, a realnością. Efektem tego jest obniżenie nastroju, niska samoocena, pesymizm dotyczący przyszłości, poczucie winy.

Taki kryzys może przybierać różne formy – w cięższych przypadkach zaburzeń o charakterze depresyjnym albo zespołu obsesyjno- kompulsywnego (nerwicy natręctw).

DEPRESJA GROZI PRZEDE WSZYSTKIM KOBIETOM
Brak osoby do kochania (albo gdy ktoś przestaje nas kochać) bywa odczuwany jako wielka krzywda. Uczucie miłości wiąże się bowiem silnie z poczuciem własnej wartości. "Jeśli człowiek czuje się niekochany, odrzucany, dotyka to najgłębszej sfery jego tożsamości, wiary w siebie i akceptacji siebie jako osoby. "Ona/on nas nie chce, więc – jak myślimy – jesteśmy mało warci" – wyjaśnia Heitzman.

Kobiety częściej niż mężczyźni popadają w depresję wskutek zawodu miłosnego.

Dlaczego? Jak tłumaczy psychiatra, powodów tego jest kilka: większa wrażliwość kobiet na odrzucenie, skłonność do rozpamiętywania doznanych krzywd, mniejsza niż u mężczyzn odporność na stres, silniejsze odczuwanie zagrożenia i utraty poczucia bezpieczeństwa w sytuacji osamotnienia oraz sprzyjające depresji fazy hormonalne (skutkujące wahaniami poziomu neurotransmiterów) – przedmiesiączkowa, okołoporodowa i klimakteryczna. Większą podatność na obniżenie nastroju mogą powodować także środki antykoncepcyjne.

Z badań Heitzmana wynika, że psychika mężczyzny łatwiej znosi zdradę partnerki, gorzej natomiast – kłopoty w małżeństwie.

"Zawód miłosny jest przyczyną depresji najczęściej wtedy, gdy dochodzi do kumulacji doznawanych przez dłuższy czas krzywd" – zaznacza Heitzman.

70 proc. przypadków depresji z powodu zawiedzionej miłości to efekt długotrwałego stresu – najczęściej w wyniku odrzucenia, a w 30 proc. – gwałtownego urazu, spowodowanego na przykład zdradą partnera.

"Jeśli nie czujemy bliskości, jeśli w związku utrzymuje się uczucie niepewności, jeśli ktoś kogoś kocha, ale nie wie, czy jest kochany z wzajemnością, to długo tak nie wytrzyma. Narasta poczucie bezradności, bezsilności, rozpaczy, aż do samobójczych rozważań" – tłumaczy psychiatra.

Z MIŁOŚCI W OBSESJĘ
Obsesja to uzależnienie się od czegoś, przymus wykonywania konkretnych czynności, natrętne myślenie o obiekcie/osobie.

"Z zespołem natręctw mamy do czynienia wtedy, kiedy dominuje to nad całym naszym zachowaniem, kiedy nie jesteśmy w stanie normalnie pracować ani uczyć się, bo myślimy tylko o jednej osobie: czy nas kocha, czy nas chce…" – mówi Heitzman.

Współczesna technika daje osobom obsesyjnie zakochanym większe niż kiedykolwiek szanse na wymuszanie deklaracji: kochasz czy nie? Zamiast zajmować się pracą człowiek z zespołem obsesyjno- kompulsywnym pisuje do obiektu swych uczuć 30 sms-ów dziennie, 30 razy sprawdzając, czy przyszła odpowiedź. Nieustannie sprawdza, nawet w nocy, czy przyszedł e-mail, dodatkowo zerkając, czy czasem obiekt nie jest dostępny na gadu-gadu.

"Człowiek może bardzo uzależnić się od miłości. Tworzy stereotypy: nie odpisała na sms, to znaczy, że mnie nie kocha; nie ma e-maila, więc uczucie ginie" – mówi psychiatra.

LUDZKA SKŁONNOŚĆ DO POLIAMORYZMU
Zdaniem psychologów, na miłość składają się trzy podstawowe czynniki – intymność, zaangażowanie i namiętność.

Tej ostatniej towarzyszą emocje nie tylko pozytywne (takie jak pożądanie, czułość i zachwyt), ale także negatywne (jak zazdrość, tęsknota, cierpienie). "Popularne powiedzenie, że +nie ma miłości bez zazdrości+ zawiera w sobie wiele prawdy" – zwraca uwagę Heitzman.

Zazdrość definiowana z psychiatrycznego punktu widzenia to "subiektywnie spostrzegane zagrożenie poczucia własnej wartości i szans na dalsze trwanie związku. To negatywna emocja związana z brakiem obiektu lub groźbą jego utraty i poczucie przegranej w konfrontacji z kimś innym". Przy czym, jak tłumaczy Heitzman, mężczyźni są zazwyczaj zazdrośni o seks partnerki z innym mężczyzną, natomiast kobiety – o czas i uwagę poświęcaną innej kobiecie.

Każdy człowiek nosi w sobie wyobrażenie idealnego partnera, czyli zestaw cech (wyglądu i charakteru) uważanych przez niego za najbardziej pożądane. Taki idealny zestaw trudno znaleźć w jednej osobie, stąd ludzka skłonność do poliamoryzmu, czyli kochania jednocześnie kilku osób i do odnajdywania w kolejnych obiektach elementów "partnera idealnego". "Wszyscy mamy w sobie skłonność do poliamoryzmu" – zapewnia Heitzman.

NADMIAR SEKSU SZKODZI MIŁOŚCI
Miłość, według definicji psychiatrów, to "pozytywny stan emocjonalny, ukształtowany przez czynniki rozwojowe oraz instynktowne wzory zachowań aktywowane biologicznie".

Według psychoanalityka, Zygmunta Freuda, stan emocjonalny zwany miłością pobudzany jest przez libido, czyli popęd wywodzący się z pobudzenia sfer erogennych. Libido aktywuje się w wyniku reakcji na widok (lub wyobrażenie) konkretnego obiektu lub celu, a stan emocjonalny związany z określonym obiektem ujawnia się następnie jako marzenia lub pragnienia.

"Osoby, które uważają, że czynnik seksualny jest najważniejszym elementem miłości, są w błędzie" – podkreśla Heitzman. – "On jedynie +aktywuje+ miłość".

Jak się okazuje, nadmiar seksu może… szkodzić miłości. "Może zagrażać trwałości związku, sprzyja bowiem ujawnianiu agresji, niszczeniu kontaktów ze światem zewnętrznym" – tłumaczy psychiatra.

Według znanego psychiatry badającego relacje w miłosnych związkach, Otto F. Kernberga z Cornell University w Nowym Jorku, dla większości mężczyzn seks jest niezależny od miłości. Tymczasem dla większości kobiet najważniejsze jest, by seks szedł w parze z miłością.

"Kiedy kobieta kocha mężczyznę, jego ciało ją podnieca. Kiedy przestaje go kochać, kończy się jej zainteresowanie ciałem partnera i nie chce już uprawiać z nim seksu" – mówi doc. Heitzman. –

"Inaczej jest w przypadku mężczyzny, który przestaje kochać. Zanik miłości do partnerki wcale nie zniechęca go do uprawiania z nią seksu nawet wtedy, gdy kocha już inną" – dodaje.

Źródło: PAP – Nauka w Polsce, Joanna Poros

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *