Zamiast diety

Seks to także świtna kuracja… odchudzająca. W czasie stosunku spalamy blisko 400 kalorii, zaś długi, namiętny pocałunek zabiera nam kilkanaście kolejnych. Seks może też z powodzeniem zastąpić seans w salonie piękności – w czasie zbliżenia krew krąży szybciej, dzięki czemu nasza skóra dostaje dodatkowe porcje tlenu i składników odżywczych, a włosy nabierają połysku.

Dłuższe życie

Hormon długowieczności, tzw. DHEA, osiąga najwyższy poziom w organizmie, gdy mamy nieco ponad 20 lat. Potem wraz z wiekiem jego stężenie obniża się. Jednak możemy ten proces opóźnić, regularnie uprawiając seks. Właśnie w czasie orgazmu ilość DHEA w organizmie znacznie wzrasta. Potwierdzeniem tezy, że miłość przedłuża życie, mogą być słynni długowieczni kochankowie, jak choćby Sarah Bernhardt (w wieku 79 lat przyznawała się do tysiąca kochanków) czy Pablo Picasso. Żona słynnego malarza odeszła od niego, gdy przekroczył osiemdziesiątkę, nie mogąc pogodzić się z licznymi romansami małżonka. Pełen podonej werwy był pisarz Victor Hugo, który kilka tygodni przed śmiercią (83 lata) opisywał swe miłosne podboje.

Ciało w formie

Naukowcy twierdzą, że seks o poranku z powodzeniem może zastąpić jogging. Fizyczne zbliżenie angażyje bowiem prawie wszystkie mięśnie: począwszy od łydek, przez pośladki, brzuch, aż po barki. ŁÓżkowa "gimnastyka we dwoje" jest szczególnie ważna dla kobiet. Podczas stosunku napinają się bowiem także mięśnie krocza (tzw. mięśnie Kegla). Z wiekiem zaczynają one wiotczeć, a to może doprowadzić do wysiłkowego nietrzymania moczu. Tak więc kochając się, zapobiegamy tej przykrej dolegliwości. Podczas intymnych kontaktów organizm doznaje niemal szoku tlenowego. Ciśnienie krwi się podnosi, serce bije z prędkością 180 uderzeń na minutę, a liczba oddechów wzrasta do 40 na minutę. Płytkie oddechy, potem głębokie i bezdech – to idealne ćwiczenia dla układu oddechowego, ponieważ umożliwiają głęboką wentylację płc.

Rośnie odporność

Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że miłosne igraszki chronią nas przed infekcjami. Dzięki uprawianiu seksu w organizmie rośnie liczba leukocytów – białych ciałek krwi odpowiedzialnych za odporność. Seks przyspiesza też przemianę materii. To prawda, że po stosunku mamy czasem wilczy apetyt, ale nie w tym rzecz. Szybsze spalanie sprzyja oczyszczaniu organizmu ze szkodliwych produktów przemiany materii. Seks nie tylko wzmacnia system odpornościowy, ale także łagodzi ból. W czasie stosunku wyzwala się bowiem oksytocyna – hormon, który ma właściwości przeciwbólowe. Działa on również uspokajająco i lekko nasennie. Właśnie temu zawdzięczamy, że chwilę "po" jesteśmy zrelaksowani. Sen po miłosnym spełnieniu jest głęboki, pozwala wypocząć.

Tlen dla mózgu

Naukowcy są zdania, że seks ma także pozytywny wpływ na nasze możliwości umysłowe. Choć w czasie stosunku ukrwienie mózgu zmniejsza się – krew napływa do narządów płciowych – to po akcie do szarych komórek dopływa dużo dotlenionej krwi. Gdyby nie rozleniwienie, które wtedy nas ogarnia, moglibyśmy rozwiązać najtrudniejsze zadania…

Źródło: Poradnik domowy – grudzień 2003

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *