Cel, jakim było zapewnienie "medycznego bezpieczeństwa" kobiet i noworodków, spowodował coraz większą ingerencję w mechanizm porodu i podporządkowanie go działaniom z zewnątrz.

Od kiedy kontrolę nad jego przebiegiem przejął personel medyczny, rola kobiety została ograniczona do biernego uczestniczenia w różnorakich działaniach i procedurach. Od tego czasu zaczęto formułować normy określające "prawidłowy" poród oraz zakres odpowiedzialności położnej i lekarza.

W latach 70. ubiegłego wieku w Państwowej Klinice Ginekologiczno-Położniczej w Dublinie opracowany został zbiór procedur pod nazwą "aktywne prowadzenie porodu", który, w pierwotnym zamyśle, miał zapobiec wzrostowi cesarskich cięć. (O’Driscoll et al. 1973). Był to określony scenariusz, według którego miał się toczyć każdy poród. Rozpocząć się powinien od przebicia błon płodowych. W I okresie szyjka musiała rozwierać się w tempie 1 cm na godzinę, zaś parcie nie mogło trwać dłużej niż dwie godziny. Gdy te warunki nie były spełnione należało sztucznie stymulować skurcze.

"Aktywne prowadzenie porodu" szybko zyskało zwolenników i przyjęto je jako styl pracy w większości sal porodowych. Ale jedną z konsekwencji tego faktu było ubezwłasnowolnienie rodzących. Sztywne ramy, w jakie ujęto poród spowodowały, że ingerencja medyczna stała się jego obowiązkową składową, a przejęcie przez personel całkowitej kontroli i odpowiedzialności – faktem. Indywidualność i niepowtarzalność każdego aktu narodzin przestała być wartością.

"Aktywne prowadzenie porodu" mogło odbywać się wyłącznie w szpitalach. W wyniku tego w wielu krajach nakazem administracyjnym przeniesiono wszystkie porody do szpitali, jednocześnie delegalizując porody domowe i zamykając małe ośrodki porodowe. Tak było np. w Wielkiej Brytanii. Przyjęcie, w połowie lat 70., raportu Peel’a, z którego wynikało, że tylko porody szpitalne gwarantują matce i dziecku 100% bezpieczeństwa spowodowało, iż wszystkie Brytyjki zmuszone zostały do rodzenia w szpitalach. Podobnie było w Polsce: popularne i dobrze funkcjonujące izby porodowe zostały zamknięte, a kobietom pozostawało rodzić tylko w bezosobowych, zimnych szpitalach-molochach.

Zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia
Dynamiczny rozwój technologii medycznej miał rozwiązać wiele problemów położniczych. Okazało się jednak, że nie tylko nie zaradził istniejącym, ale zaowocował nowymi, związanymi przede wszystkim z dwoma zjawiskami. Po pierwsze większość nowych technik wprowadzano bez wcześniejszej, wnikliwej klinicznej oceny ich przydatności, obejmującej także określenie skutków ubocznych ich stosowania. Po drugie, zaczęto stosować je rutynowo wobec wszystkich rodzących, mimo iż pierwotnie były one przeznaczone tylko dla tych kobiet, których ciąża lub poród stwarzały problemy natury medycznej.

Po latach należało wreszcie dowiedzieć się, jaki wpływ na przebieg porodu i wczesny kontakt matki z dzieckiem ma współczesna technologia medyczna. Czy nie jest ona nadmiernie rozpowszechniona? Jakie są rzeczywiste skutki jej stosowania? I wreszcie, kto i w jaki sposób powinien kontrolować wdrażanie nowych technik i dokonywać ich oceny.

Próba odpowiedzi na te pytania stała się zadaniem powołanych przez Światową Organizację Zdrowia interdyscyplinarnych grup roboczych złożonych z położnych, lekarzy położników, pediatrów, psychologów, administratorów medycznych i konsumentów. Zespoły te miały zebrać i przeanalizować dane ze światowych badań klinicznych i na ich podstawie sformułować wnioski co do prawidłowej opieki okołoporodowej. Kierowano się zasadą, iż "każda kobieta ma prawo do odpowiedniej opieki okołoporodowej, do odgrywania we wszystkich jej aspektach kluczowej roli, włączając w to udział w planowaniu opieki, rozpowszechnianiu jej i ocenie." Uznano, że "dla zrozumienia i wdrożenia właściwej opieki okołoporodowej decydujące są czynniki społeczne, emocjonalne i psychologiczne."

Na podstawie wniosków z pracy tej grupy ekspertów sformułowano zalecenia "Poród nie jest chorobą" które ogłoszono w 1985 roku na konferencji Światowej Organizacji Zdrowia w Fortalezie w Brazylii. Zalecenia te określają zarówno przydatność poszczególnych technik medycznych, jak również sposób wprowadzania nowych oraz sposób sprawowania kontroli nad ich używaniem.

Technologia i medykalizacja

Określenie "technologia medyczna" i "medykalizacja" używane jest w wielu publikacjach. Warto więc w tym miejscu przytoczyć definicje tych terminów, które przyjęte zostały na konferencji Światowej Organizacji Zdrowia w Ałma-Acie w 1978 roku.

Technologia medyczna zdefiniowana została jako zbiór metod, technik i wyposażenia (sprzętu), które, wraz z osobami, które ich używają, mają istotny wpływ na rozwiązanie problemu medycznego.

Przez medykalizację zaś rozumie się proces, w wyniku którego naturalne zdarzenia wpisane w życie każdego człowieka traktowane są jako problemy medyczne, wymagające medycznej diagnozy i kontroli, z położeniem nacisku na ryzyko, patologię i leczenie. (Wagner 1994).

Medykalizacja porodu stała się faktem na całym świecie. A negatywne skutki jej wprowadzenia widać na wielu polach: zdrowotnym, społecznym, emocjonalnym i ekonomicznym. Dla wielu środowisk, zarówno profesjonalistów jak i konsumentów, są to sygnały alarmujące.

Poród zmedykalizowany
Według Marsdena Wagnera, konsultanta Światowej Organizacji Zdrowia ds. położnictwa i opieki nad matką i dzieckiem poród zmedykalizowany to taki, w którym:

1. Rodząca znajduje się w obcym sobie środowisku wśród nieznanych ludzi, poddana procedurom, których celu nie rozumie, a musi dostosować się do narzuconych norm. Jej indywidualne potrzeby, uwarunkowania rodzinne, kulturowe i sytuacja osobista nie są brane pod uwagę.

2. Poród traktowany jest przez personel medyczny jako proces mechaniczny, mający na celu uwolnienie dziecka z ciała kobiety. Ignorowany jest fakt, że na jego przebieg wpływa stan emocjonalny rodzącej, jej poczucie własnej autonomii i sprawstwa.

3. Personel medyczny z góry zakłada niekompetencję kobiet i niemożność podejmowania przez nie decyzji o przebiegu porodu i kontakcie z dzieckiem.

4. Kontrolę nad porodem przejmuje lekarz lub położna. Oznacza to najczęściej dostosowanie tempa, czasu trwania i dynamiki porodu do z góry określonych standardów i norm wypracowanych przez personel danego szpitala.

5. kontrola nad porodem oznacza interwencje medyczne wykonywane w dużej mierze rutynowo. Chodzi przede wszystkim: o użycie oksytocyny dla wywołania lub przyspieszenia porodu, nacięcie krocza, znieczulenia różnego typu i wreszcie cesarskie cięcie.

6. Ograniczony jest kontakt między matką a dzieckiem. Dziecko włączone jest w strukturę szpitala, w której stanowi kolejny "trybik". Ma utrudniony lub wręcz uniemożliwiany kontakt z matką, na rzecz rutynowych działań wykonywanych przez personel po porodzie.

7. środki farmakologiczne i zabiegi stosowane są w sposób rutynowy. Raz zaakceptowana metoda nie jest już weryfikowana, co powoduje coraz większy rozdźwięk między praktyką a najnowszymi doniesieniami naukowymi. (Wagner 2000)

W poszukiwaniu "normy"

Poród zmedykalizowany stał się obowiązującym modelem porodu w niemal wszystkich krajach zachodnich. Jednak czy coś, tylko z racji tego, że zdarza się najczęściej, może automatycznie stanowić "normę"?

Światowa Organizacja Zdrowia, określając w opublikowanym w 1997 r. raporcie "Opieka w czasie porodu normalnego" (WHO 1997) definicję porodu normalnego, bierze pod uwagę dwa czynniki: stopień zagrożenia ciąży oraz przebieg porodu. "Poród normalny zaczyna się w sposób spontaniczny; niskie ryzyko występuje na początku i utrzymuje się do końca porodu. Dziecko rodzi się spontanicznie w ułożeniu główkowym, pomiędzy 37. a 42. tygodniem ciąży. Po porodzie matka i dziecko są w dobrym stanie zdrowia." Ponieważ poród u wielu kobiet z ciążą wysokiego ryzyka przebiega w sposób normalny, niektóre zalecenia zawarte w tym raporcie dotyczą także opieki nad tymi kobietami. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia poród normalny dotyczy 70 – 80% kobiet w każdej populacji. (WHO 1997).

Ruch konsumencki w położnictwie
Poprawą kondycji narodzin zainteresowane są nie tylko rządowe instytucje do tego powołane, ale również wiele organizacji konsumenckich działających w poszczególnych krajach. Te ostatnie, nie tylko monitorują sytuację w położnictwie, ale też aktywnie działają na rzecz jej poprawy. Swoją pracę adresują do władz medycznych i decydentów, jak i opinii publicznej oraz zainteresowanych kobiet. Wielu organizacjom udało się w sposób istotny wpłynąć na zmiany w systemie opieki okołoporodowej. Na przykład, w latach 1980. powstał w Wielkiej Brytanii Ruch na Rzecz Aktywnego Porodu założony przez Janet Balaskas. Organizacja ta bardzo aktywnie walczyła o to, aby poród stał się wydarzeniem, w którym centralne miejsce zajmuje rodząca kobieta, a nie personel medyczny. "Aktywny poród" oznaczał aktywność kobiety zarówno na poziomie fizycznym (poruszanie się w trakcie porodu, rodzenie w pozycji dowolnie wybranej, nieograniczony kontakt z dzieckiem zaraz po porodzie), emocjonalnym (wyrażanie różnych emocji w trakcie porodu), jak i poznawczym (podejmowanie decyzji co do miejsca porodu i obecności osób towarzyszących). Postulaty Ruchu Aktywnego Porodu przejęte zostały przez wiele organizacji w krajach europejskich i w USA.

Za sprawą organizacji konsumenckich (zrzeszających również położne), w niektórych krajach pojawiły się alternatywne centra porodowe tzw. domy narodzin. W Niemczech jest ich już kilkadziesiąt, w Szwajcarii – kilkanaście. Pojedyncze domy narodzin istnieją na Węgrzech, w Czechach, we Francji. Organizacje konsumenckie zabiegają także o uznanie porodów domowych za równorzędne z porodami w szpitalu. Jest to związane z usamodzielnieniem się zawodowym położnych, które mogłyby przyjąć poród bez pomocy lekarza i z opłaceniem jego kosztów w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Mimo, iż w wielu krajach położne mają wystarczające kompetencje, aby samodzielnie opiekować się kobietami w ciąży niskiego ryzyka, przyjmować porody normalne, w rzeczywistości niewiele z nich to robi.

W Polsce pierwszą konsumencką organizacją działającą na rzecz humanizacji porodów było założone w 1987 roku Stowarzyszenie na Rzecz Naturalnego Rodzenia i Karmienia. Nasza Fundacja dołączyła do tego grona w 1996 roku.

W 1993 roku powstała ENCA (Europejska Sieć Stowarzyszeń na Rzecz Narodzin), która jednoczy organizacje z 17 państw. Jej celem jest wymiana informacji i doświadczeń, wspieranie kampanii w poszczególnych krajach, współpraca z Parlamentem Europejskim. W 2000 roku, na corocznym spotkaniu krajowych przedstawicieli ENCA, opracowano następującą definicję porodu normalnego: "Jest to poród, który rozpoczyna się samoistnie, urodzenie dziecka i łożyska odbywa się w czasie specyficznym dla każdej kobiety i dzięki jej wysiłkowi, a dziecko po urodzeniu pozostaje przy matce. Interwencje medyczne, takie jak sztuczne przebicie pęcherza płodowego, wywoływanie lub przyspieszanie porodu, znieczulenie i nacięcie krocza nie powinny być stosowane rutynowo, ani traktowane jako składowa porodu normalnego. Ponieważ każda interwencja może potencjalnie zaburzyć przebieg porodu, decyzja o jej zastosowaniu nie może być podejmowana pochopnie."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *